Blog

Wszystkie ciężary ciężarnej

Delektuj się każdą chwilą. Czytaj na zapas, oglądaj filmy i koniecznie się wyśpij! To wspaniały stan, więc korzystaj i ciesz się każdym momentem…” – kochane Mamy, jak często słyszałyście takie rady będąc w ciąży? Jak często teraz same tak doradzacie? Zawsze słuchałam tego typu wskazówek z uśmiechem na twarzy, ale przyznam że w niektórych momentach takie porady rodziły we mnie autentyczną złość. No bo jak mam się cieszyć każdą chwilą, kiedy ból w krzyżu nie daje spokoju, na czytanie nie mam ochoty bo ciągle jestem senna, a spać mogę tylko w dwóch, najmniej lubianych przez siebie pozycjach, z przynajmniej pięcioma przerwami na toaletę?

Oczywiste jest, że każda z nas mówiąc takie rzeczy ma jak najlepsze intencje, a to jest zawsze warte docenienia. Jednak tego typu słowa wpisują się w stale obowiązujący pogląd, że ciąża jest stanem, który należy w pełni gloryfikować. Tymczasem na wyjątkowość tego stanu składają się również pewne dolegliwości, które dla większości ciężarnych są źródłem dyskomfortu. Pomijanie lub umniejszania ich znaczenia może wprowadzić przyszłe mamy w stan emocjonalnej dezorientacji, który w konsekwencji może doprowadzić do osłabienia nastroju, a nawet rozwoju poważnych zaburzeń.

Mechanizm jest prosty. Każdego dnia jesteśmy zalewani informacjami i obrazami, pokazującymi ciąże jako szczególny moment w życiu kobiety. Dla każdej z nas ma być to taki etap, w którym powinniśmy się wyciszyć, zadbać o siebie i gładząc się po brzuchu przygotowywać do nowej roli. To co chciałabym roboczo nazwać „mroczną stroną ciąży” ujawniane jest na ogół po cichu np. za zamkniętymi drzwiami lekarskiego gabinetu, czy anonimowo na forach internetowych. Część kobiet boi się przyznać głośno w towarzystwie, że czasami ma ochotę „odpiąć” swój ciążowy brzuszek i na 20 minut wrócić do dawnej siebie, ponieważ obawiają się tego, jak zostaną odebrane przez otoczenie. W głowach powstają wówczas pomysły na różne etykiety, które mogą zostać im przyklejone – „niewdzięczna”, „narzekająca”, „skłonna do przesady”, „słaba”, czy po prostu „inna (w tym przypadku gorsza) niż wszystkie”.

Dużo w ostatnim czasie mówi się o depresji poporodowej. Jako psychologa szalenie cieszy mnie to, że powstaje coraz więcej publikacji i badań na ten temat, że w szkołach rodzenia są osobne zajęcia poświęcone tylko temu zagadnieniu i że polskie seriale oglądane przez tysiące rodaków, wplatają ten problem w losy bohaterów. Warto pamiętać, że tym co może sprzyjać depresji poporodowej jest oddziaływanie różnych czynników już w czasie ciąży, które doprowadzają do pogorszenia samopoczucia kobiet oczekujących na dziecko (np. stres, strach o zdrowie dziecka itp.). Dlatego też niezwykle ważne jest, aby rozmawiając z przyszłymi mamami o tym jak się czują, stworzyć również przestrzeń na podzielnie się tymi niezbyt przyjemnymi doświadczeniami. Dzięki temu dajemy możliwość przeżycia nieprzyjemnych emocji, których w ciąży (podobnie jak na każdym innym etapie życia) nie brakuje. Bazując na własnych doświadczeniach przyznam szczerze, że czasami bardziej cieszyły mnie rozmowy o spuchniętych stopach, swędzącej skórze, czy poczuciu straty wynikającym z konieczności rezygnacji z obowiązków zawodowych niż słuchanie o tym, w jak szczególnym stanie jestem.

Nie ulega bowiem wątpliwości fakt, że ciąża to prawdziwy cud! Każdy z nas o tym wie i każdy się z tym zgodzi, nawet jeśli nigdy nie będzie chciał mieć własnego potomstwa. Jednak tak jak wszystko w świecie, ma on swoje blaski i cienie. Warto o tym pamiętać, żeby nie tworzyć w umysłach przyszłych mam zbędnego chaosu i wspierać je w odbieraniu sobie prawa do stwierdzenia, że bycie w ciąży też potrafi nieźle dać w kość.

Mama Terapeutka

Foto: pixabay

Najnowsze wpisy

Napisałam dla Ciebie książkę! Zajrzyj do jej wnętrza
Wakacyjna lista celów

Proponowane podcasty

Cześć, nazywam się Ola Sileńska i jestem autorką tego bloga. Poznaj mnie bliżej!