Pod koniec pierwszego roku życia większość dzieci potrafi przeżywać i okazywać wiele przyjemnych i nieprzyjemnych emocji. Bardzo charakterystyczna dla tego okresu jest nietrwałość stanów emocjonalnych dziecka, co w praktyce oznacza, że potrafią bardzo szybko przejść np. od radości do złości.
Wymienione w tytule zachowania dziecka bardzo często są wynikiem doświadczenia złości, którą na ogół wywołuje pojawienie się jakiejś niespodziewanej przeszkody w drodze do obranego przez dziecka celu. W moim przypadku taki scenariusz zdarzeń odgrywamy przynajmniej raz dziennie odkąd Lila skończyła 13 miesiąc życia. Najczęściej takie sytuacje mają miejsce poza domem. Klasycznym przykładem jest przerwanie zabawy na placu zabaw i dramatyczna próba włożenia mojej córy do wózka. Znacie takie widoki?
Co zatem można robić w takich sytuacjach?
Jakie działania mają sens, biorąc pod uwagę wczesny etap rozwoju naszych maluchów?
Punkt pierwszy – spróbuj zrozumieć!
Nasza reakcja bardzo często wywołana jest subiektywną oceną sytuacji. Jeżeli wyjdziemy z założenia, że nasze dziecko jest uparte albo chce nam zrobić na złość i dlatego zachowuje się w taki sposób, to prawdopodobne jest, że staniemy się dla naszych dzieci bardziej surowi niż wymaga tego sytuacja. Przede wszystkim zaakceptuj fakt, że Twoje dziecko ma prawo do takiego zachowania. Przecież Ty też denerwujesz się, kiedy ktoś lub coś niespodziewanie burzy Twoje plany!
Warto również przeanalizować sytuacje, kiedy Twoje dziecko reaguje w taki sposób i spróbować wyłapać pewne podobieństwa. W przyszłości mogą one stać się dla Ciebie bardzo przydatną wskazówką, dzięki której będziesz mógł przewidzieć ataki złości swojego dziecka. Być może częściej towarzyszy mu taki nastrój, gdy jest niewyspane albo kiedy przebywacie w określonym miejscu? Choć nie zawsze uda się uniknąć określonych reakcji to dokonując takiej analizy, możesz zwiększyć swoją gotowość na nie.
Punkt drugi – zareaguj!
Pamiętaj – akceptacja złości Twojego dziecka nie jest jednoznaczna z brakiem reakcji.
Jeżeli Twoje dziecko bije, szczypie, zdejmuje okulary z twarzy albo ciągnie za włosy musisz wyraźnie wyrazić swój sprzeciw przeciwko takiemu zachowaniu. Nie można godzić się na zachowanie, które są dla Ciebie źródłem bólu, nawet jeśli zadaje Ci je mały, słodki roczny szkrab.
Pokazując brak przyzwolenia na takie rekcje dziecka, stawiasz mu granice, które z czasem będziesz mógł w nim umacniać. Już teraz możesz przekazywać mu niezwykle cenną wiedzę o tym, że NIKT nie ma prawa krzywdzić drugiego człowieka!
Punkt trzeci – kontakt wzrokowy i stanowczy ton!
Co warto zrobić w momencie, gdy nasze dziecko zacznie zadawać nam ból?
Przede wszystkim nawiąż z nim kontakt wzrokowy. Jeśli trzymasz je na rękach, a ono wierzga jak mały konik, uniemożliwiając Ci spojrzenie mu prosto w twarz, postaw go na ziemię. To bardzo ważne, aby Twój maluch zobaczył wyraz Twojej twarzy. Odczytywanie emocji z mimiki twarzy to jedna z umiejętności, która w życiu emocjonalnym dziecka pojawia się już ok. 6 miesiąca życia. W związku z tym, kiedy Twoje dziecko ukończy pierwszy rok życia możesz już śmiało komunikować się z nim, wykorzystując zarówno przekazy werbalne, jak i niewerbalne.
Kiedy nawiążecie kontakt wzrokowy, powiedz stanowczym, ale nie krzyczącym tonem np. „Nie szczyp mnie. To mnie boli!”. Niekiedy trzeba powtórzyć to kilkukrotnie, ale zawsze warto powtarzać taki schemat zachowania. Jeśli zobaczysz, że stan emocjonalny Twojego dziecka zaczyna się zmieniać np. zaczyna płakać na znak smutku możesz krótko wytłumaczyć mu zaistniałą sytuacje mówiąc: „Rozumiem, że mogłeś się zezłościć, ale musimy już wrócić do domu. Jutro też tutaj przyjdziemy.”
Kiedy wyraźnie zakomunikujesz dziecku swoje niezadowolenie, wykorzystaj charakterystyczną dla dzieci w tym wieku nietrwałość stanów emocjonalnych i odwróć jego uwagę. Z doświadczenia wiem, że odwrócenie uwagi pomaga nie tylko dzieciom, ale również rodzicom, którym w czasie takich ataków złości nieźle potrafi skoczyć ciśnienie 😉
Punkt czwarty – nie odwzajemniaj ataku!
Oczywiste jest to, że nawet gdy nasza złość osiągnie poziom zenitu ZA NIC W ŚWIECIE nie możemy uderzyć naszych dzieci. Ale jest też inna, bardziej subtelna forma krzywdy, którą wielu rodziców lubi praktykować w kontaktach z takimi maluchami. Możemy nadać temu działaniu roboczą nazwę „A gdybym ja Ci tak zrobił?” 🙂
Pół biedy kiedy rodzic do szczypiącego rocznego dziecka wyłącznie powie: „A gdybym ja Cię tak uszczypnął?”. Wychodząc z założenia, że naszą intencją jest zachęcenie dziecka to przyjęcia perspektywy drugiej osoby, to jest to jak najbardziej zrozumiałe. Problem jednak polega na tym, że roczne dzieci nie zrozumieją jeszcze sensu takiego przekazu.
Kiedy natomiast sami zaczynamy odpowiadać gryzieniem na ugryzienie, szczypaniem na uszczypnięcie, czy (nie daj Boże!) uderzeniem na uderzenie, zaczynamy świadomie krzywdzić nasze dziecko. Co więcej, na tym etapie rozwoju dziecka bardzo ważną rolę zaczyna odgrywać naśladowanie i obserwacja znaczących dorosłych, czyli nas – rodziców. Odwdzięczając się naszym maluchom w taki sposób, podtrzymujemy w nich tego typu niepożądane zachowania.
Punkt piąty – konsekwencja!
Zawsze na swój sposób rozczula mnie, jak moja córka po uderzeniu mnie, nawiązaniu kontaktu wzrokowego i stanowczego „Nie wolno to mnie boli!” sama zaczyna sobie machać palcem przed nosem mówiąc „nu nu nu!”. Dzięki temu wiem, że ona już sama dostrzega (póki co po fakcie), że zrobiła coś niedobrego, co spotka się z moim sprzeciwem.
Takie momenty refleksji u naszych dzieci są idealnym dowodem na to, że warto zachowywać w tych działaniach konsekwencję. Dzięki temu okazujemy zrozumienie dla ich złości, ale też wygaszamy w nich negatywne, krzywdzące innych zachowania.
Cierpliwości, uważności i konsekwencji wszystkim nam życzę 🙂
Ola Sileńska,
Mama Terapeutka