Blog

(nie) SZCZĘŚLIWY RODZIC = (nie) SZCZĘŚLIWE DZIECKO

IMG_1858 - Kopia

Inspiracją do napisania tego artykułu była historia jednej pani, która tuż po wejściu do gabinetu powiedziała „Mam już dosyć słowa „mamo”. Co jest ze mną nie tak?”. Opowiedziana przez nią historia o tym, ile czasu poświęca swoim dzieciom, jak troszczy się o to by miały dobre wyniki w nauce, aktywnie i ciekawie spędzały czas wolny, były zdrowe, najedzone i radosne brzmiała jak opowiadanie o najlepszej mamie na świecie. Skąd więc jej niechęć wobec samego brzmienia słowa, które uznawane jest za jedno z najpiękniejszych?

Rozpoczynając pracę z wypalonymi rodzicami bardzo często zaczynam od analogii do instrukcji bezpieczeństwa, podawanej przed każdym wylotem samolotu. Załoga pokładowa zawsze informuje, że w razie obniżenia poziomu tlenu w kabinie, automatycznie wysuną się maski tlenowe dla każdego z pasażerów. Osoby dorosłe lecące razem z dziećmi proszone są o założenie maski w pierwszej kolejności sobie, a dopiero później dzieciom. To proste porównanie ma niezwykłą moc terapeutyczną. Pokazuje bowiem, że żaden rodzic nie będzie w stanie uratować swoich dzieci, dopóki nie zadba o siebie.

W nieustającym pędzie do doskonałości, promowanym przez współczesne media, opiekunowie bardzo często rezygnują z realizacji własnych potrzeb, marzeń, celów w obawie, że zostaną uznani za złych rodziców. Strach przed negatywną opinią otoczenia, a co gorsza wewnętrznym krytykiem jest tak silna, że przedkładanie dobra własnych pociech nad swoje staje się częścią rodzicielskiej codzienności. Problem jednak polega na tym, że taki sposób funkcjonowania jest z góry skazany na niepowodzenie. Nikt z nas nie jest bowiem w stanie poczuć się spełnionym i szczęśliwym, rezygnując z siebie.

Co  można z tym zrobić?

Pierwszym krokiem w drodze do własnego szczęścia jest otwarte przyznanie się do tego, że potrzebuję czasu i przestrzeni dla siebie. Nierzadko uzewnętrznienie i zaakceptowanie tego faktu jest najtrudniejszym, a zarazem niezbędnym momentem całego procesu. Danie sobie przyzwolenia na realizację własnych pragnień jest bowiem niezwykle trudne dla osób, które wiele lat żyły wyłącznie dla kogoś. Warto jednak pamiętać, że uszczęśliwianie siebie przynosi obopólne korzyści zarówno dla nas, jak i naszego otoczenia.

Drugim ważnym etapem jest zastanowienie się i wyodrębnienie tych potrzeb, marzeń i celów, których realizacja może stać się dla nas źródłem ukojenia i radości. Być może od dawna chcemy zapisać się na siłownię lub warsztaty literackie, wrócić do dawnej pasji albo wybrać się na samotną przejażdżkę rowerową? Z doświadczenia wiem, że wielu rodziców pytanych o to, co by chcieli zrobić dla siebie odpowiadają „nie wiem” albo „chciał(a)bym żeby moje dziecko lepiej czytało”. Walka o to by mama lub tata na chwilę wyszli ze swojej roli jest często bardzo trudna, ale nie niemożliwa. Każdy z nas ma bowiem swoje marzenia i potrzeby. Czasami tylko zaprzeczamy ich istnieniu albo najnormalniej w świecie o nich zapominamy.

Kolejnym ważnym krokiem jest stworzenie konkretnego planu działania. Jeżeli mamy już świadomość tego, co mogłoby nam sprawić radość i dać poczucie, że robimy coś tylko dla siebie, musimy zaplanować jak to zrealizować. Warto porozmawiać o swoich planach z partnerem, zaprosić do pomocy rodziców lub przyjaciół, którzy mogliby pomóc nam w lepszej organizacji. Każdy moment jest dobry na rozpoczęcia projektu „Chwila dla mamy/chwila dla taty”. Podejmijmy próbę wdrożenia nowych zasad codziennego funkcjonowania, a następnie zapoznajmy nasze dzieci  z nimi i zaprośmy ich do współpracy. Jeszcze będziemy zaskoczeni z jaką chęcią i zapałem wezmą udział w tym ważnym przedsięwzięciu. Najważniejsze jednak na tym etapie jest ciągłe przywoływanie zasady, że robienie czegoś dla siebie to nic złego. Zdrowy egoizm nigdy nie był i nie będzie grzechem! Jest za to podstawą w dążeniu do zaprzyjaźnienia się z samym sobą.

Ostatnią i najdłuższą fazą opisywanego procesu jest ciągłe powtarzanie i utrwalanie nowego planu działania, a także analizowanie korzyści jakie czerpiemy z faktu, że robimy coś dla siebie. Pamiętajmy, że warto zacząć od realizacji małych pragnień, a z czasem rozbudowywać je i wydłużać w czasie. Możemy np. rozpocząć od codziennej wieczornej kąpieli z książką, którą od dawna chcieliśmy przeczytać, a skończyć na miesięcznej podróży po Italii. Stawianie sobie małych celów pozwoli oswoić nam się z myślą, że warto dbać o własne potrzeby, a jednocześnie umożliwi naszym najbliższym przyzwyczajanie się do niezbędnych zmian. Zobaczycie, że z czasem kiedy dzieci dostrzegą wypoczęte twarze rodziców, sami będą skłaniać Was do chwil dla siebie.

Jako psycholog pracujący z rodzicami zawsze podkreślam, jak ważne jest to, że zdecydowali się przyjść do gabinetu i poprosić o wsparcie. Wbrew powszechnym przekonaniom, że z usług psychologów i psychoterapeutów korzystają tylko ludzie niezaradni życiowo, podjęcie decyzji o terapii albo chociaż jednorazowej konsultacji specjalistycznej, świadczy o OGROMNEJ SILE. Mówienie o trudnościach, zwłaszcza tych związanych z pełnieniem roli mamy lub taty, jest niezwykle trudne. Tym bardziej fakt, iż ktoś decyduje się na skorzystanie z pomocy jest dowodem jego ogromnej świadomości i chęci polepszenia sytuacji swojej i swoich bliskich.

Problemy dzieci na ogół wynikają z trudności, które dzieją się w domu. Jako dorośli często nie doceniamy naszych pociech i wydaje nam się, że one nie widzą naszego smutku i zmęczenia. Ale dzieci są mistrzami obserwacji i potrafią dostrzec to, że ich rodzice nie są szczęśliwi. Dlatego mając na uwadze fakt, że jesteście dla swoich dzieci najważniejszymi osobami na świecie zróbcie coś dla nich, robiąc coś dla siebie.

AS

Najnowsze wpisy

Napisałam dla Ciebie książkę! Zajrzyj do jej wnętrza
Wakacyjna lista celów

Proponowane podcasty

Cześć, nazywam się Ola Sileńska i jestem autorką tego bloga. Poznaj mnie bliżej!