Mama Terapeutka: Czy dzieci mają swój wizerunek?
Anna Butrym: Przyznaję, że to pytanie wywołało u mnie chwilę konsternacji, jednak po krótkim namyśle odpowiem- tak. Dzieci, tak jak każdy z nas mają swój wizerunek. Nie od dziś słyszymy przecież o wizerunku dziewczynki czy chłopczyka, prawda? Wizerunek to zbiór różnych elementów składających się na to jak odbieramy drugiego, także tego małego człowieka. Inna sprawa to fakt, iż ich wizerunek w znacznej mierze, zależnie od wieku dziecka, jest kształtowany przez najbliższych dorosłych. To oni dbają o dziecięcą higienę, estetykę, nawyki i zwyczaje. Co więcej, wpływają również na ich poczucie bezpieczeństwa, a co za tym idzie na mowę ciała, swobodę wypowiedzi i kulturę języka. Jest jednak taki moment w życiu dziecka, z moich obserwacji wynika, że w okolicach 3-4 roku życia, kiedy mały człowiek zaczyna „walczyć” o swoją autonomię także w sferze swojego wyglądu. Nazywam to „szóstym zmysłem”, który u dziewczynek i u chłopców objawia się tym, iż zaczynają postulować, że chcą nosić konkretne ubrania, czy mieć konkretne fryzury. Dodatkowo dziewczynki z chęcią same sięgają po biżuterię lub mocno oponują przed jej założeniem. Moim zdaniem to cudowny czas, w którym dzieci potrafią nie tylko bawić się swoim wyglądem, ale również eksponować swoją osobowość. Dookreślają się przez wybór konkretnych kolorów, fasonów, elementów garderoby, a bywa także, że przez długość i sposób uczesania swoich włosów. Kiedy pracuję z dorosłymi kobietami ten „szósty zmysł” często daje o sobie znać. To sympatia do różnych rzeczy, skrzętnie ukrywana i zdominowana przez normy, nakazy, zakazy i zwyczaje kulturowe wszechobecne w codziennym życiu dorosłego człowieka. Odkrycie ich na nowo daje iście dziecięcą i szczerą radość.
MT: W jaki sposób rodzice mogą wpływać na postawę swoich dzieci wobec ich wizerunku?
AB: Wizerunek jest ściśle związany z rolami społecznymi pełnionymi przez człowieka. Bycie rodzicem to właśnie jedna z takich ról. Warto o tym pamiętać i pokusić się o krótką autorefleksję pytając siebie: jaki jestem w tej roli? Jaki chciałbym być? Co zrobić by to osiągnąć? Zbyt często nie potrafimy oddzielić ról życia prywatnego od zawodowego. Przenosimy stres, postawy i emocje, które niekoniecznie dobrze sprawdzają się w roli rodzica. Wszystko to akcentujemy tonem głosu czy mimiką, tworząc tym samym nieodpowiednią atmosferę. Warto nad tym popracować. Uświadomić sobie, jaki jest nasz rodzicielski wizerunek. Istnieje sporo przydatnych ćwiczeń by w tej roli także być sobą, ale to wymaga pracy na przykład pod okiem takiego „pomagacza” jak ja. Dzieci, to wspaniali partnerzy naszych codziennych interakcji społecznych. Ich zachowania i komunikacja zwrotna w stosunku do nas potrafią być cudownym lustrem, w którym odbija się wrażenie, jakie na nich wywołujemy. Cała sztuka by nauczyć się w nie spoglądać.
MT: A teraz przesuńmy się nieco w czasie i porozmawiajmy o nastolatkach. Obecnie często bywa tak, że dziewczyny chcą szybciej wejść w świat kosmetyków. Od kiedy powinniśmy, jako rodzice pozwolić im na to?
AB: Pośpiech, o którym wspominasz to nie jest jakaś nowość. Kiedy ja byłam „początkującą” nastolatką też próbowałam się malować, a właściwie eksperymentować z tzw. kosmetykami kolorowymi. Jak sobie przypomnę pierwsze efekty to dziwię się, że moi rodzice pozwalali mi z taką „maską” wychodzić z domu! To co odróżnia obecne nastolatki od tych sprzed kilku lat, to dostęp do bogatej gamy kosmetyków. Ponadto, Internet i wszechobecne media zalewają nas informacjami o najnowszych trendach, instruują jak wykonać konturowanie twarzy, makijaż brwi, rozświetlić cerę itp. Tym samym wymuszają na kobietach pewne standardy wyglądu. Dla tych wchodzących w świat dorosłych, makijaż jest pewną formą inicjacji i powtarzalną czynnością, która pomaga budować samoocenę. To rodzaj komunikatu: nie jestem już dzieckiem! Moim zdaniem należy to zaakceptować. Z nastolatkiem nie warto wchodzić na wojenne ścieżki. Warto zdać sobie sprawę, że to ich sposób na wyrażenie nowego siebie, a niekiedy sposób na zachowanie konformizmu w grupie rówieśniczej. Co więcej, jako mamy możemy przekuć ten etap w kolejny macierzyński sukces! Warto podzielić się z dorastającą córką zarówno swoją kosmetyczką, jak i wiedzą na temat estetyki makijażu. W taki sposób mamy większe szanse by zaprzyjaźnić się z nowym wizerunkiem naszej córeczki, a jednocześnie mieć go trochę pod kontrolą. Od odrobiny podkładu, tuszu do rzęs i błyszczyka nikt jeszcze nie stracił rozumu. Nie dajmy się zwariować!
MT: Jakich wskazówek udzieliłabyś rodzicom, którym trudno zaakceptować styl ubierania ich dzieci?
AB: Ubiór to przekaz. Zazwyczaj nasz tzw. styl przechodzi metamorfozy przez całe życie. Kiedy patrzymy na nietypowy, trudny dla nas do zaakceptowania wizerunek naszego dziecka, spróbujmy go posłuchać. Często bywa tak, że dzieci które mają problem z komunikacją w swojej rodzinie „krzyczą” wyglądem. Warto się zastanowić dlaczego nasze dziecko chce wyrażać siebie przez takie kolory, ubranie, buty, fryzurę itp. Być może nasze niezadowolenie, wynika tak naprawdę z dużych różnic między dziećmi i rodzicami, dotyczących charakteru, temperamentu czy zainteresowań. Nastolatki lubią identyfikować się z różnymi subkulturami, a to zazwyczaj wiąże się z koniecznością prezentowania określonego wizerunku. Zdrowe zainteresowanie naszym dzieckiem pomoże nam je zrozumieć, także w kwestii jego stylizacyjnych wyborów. Obserwujmy więc i pozwólmy młodemu człowiekowi na odrobinę wolności.
MT: Jak sposób dbania o siebie przez rodzica może wpływać na jego dzieci?
AB: To świetne pytanie, ponieważ zwraca uwagę na fakt, że nam rodzicom wolno krytykować wygląd naszych dzieci, ale na wzajemność rzadko sobie pozwalamy. To błąd! To my uczymy ich higieny, zwyczajów żywieniowych, sposobów spędzania wolnego czasu, ale też tego, co i kiedy w naszym wizerunku wypada, a co i kiedy nie. Bardzo lubię prowadzić warsztaty z dziećmi i młodzieżą dotyczące komunikacji werbalnej, niewerbalnej i istoty pierwszego wrażenia. W kwestii związanej z ubiorem i ogólnie rzecz ujmując dbaniem o swój wygląd, dzieci zbyt często krytykują swoich rodziców. Bardzo bym chciała żeby dzieci i nastolatki widziały w swoich rodzicach wzory godne naśladowania. Śmiem twierdzić, że wtedy rzadziej mielibyśmy problem z akceptacją wizerunku swoich pociech. W wizerunku także sprawdza się powiedzenie „czym skorupka za młodu nasiąknie…”. Być może problem po części tkwi w tym, że wiedza dotycząca świadomego budowania wizerunku jest ciągle mało powszechna. W każdym razie dobrze pamiętać o tym, iż każdego dnia, czy tego chcemy czy nie, przesyłamy do bliższego i dalszego otoczenia szereg różnych komunikatów, w tym także do naszych dzieci. Warto aby przynajmniej część z nich dawała im pozytywne wzorce, godne naśladowania. Higiena, pielęgnacja i swoboda decydowania o wyborze konkretnego ubioru, odpowiedniego do okazji, to zdecydowanie najważniejsze z nich. Chwalmy wygląd naszych dzieci i sami postarajmy się o odrobinę aprobaty z ich strony. To szalenie miłe usłyszeć od szczerego, małego człowieka „Mamo/Tato fajnie dziś wyglądasz”.
MT: Bardzo dziękuję za rozmowę i cenne wskazówki.
Mama Terapeutka serdecznie poleca profil na Facebook’u Specjalistki ds. Kreowania Wizerunku Ani Butrym: https://www.facebook.com/wizerunek.annabutrym/?fref=ts