Dawno, dawno temu w przepięknej zielonej dolinie stał wielki las.
Na pierwszy rzut oka nie było w nim nic nadzwyczajnego – drzewa pokryte kolorowymi liśćmi, mech delikatnie pokrywający korę, różnorakie grzybki pochowane w cieniu paproci i klika leśnych kwiatów. Jednak, kiedy tylko słońce chowało się za horyzontem, ten na pozór zwyczajny las odkrywał swoją magię…
Każdego wieczoru o zachodzie Słońca w drzewach tuż przy samej ziemi otwierały się malutkie drzwiczki. Wraz z łuną delikatnego ciepłego światła wydobywały się z nich wesołe, piskliwe głosiki, które z minuty na minuty stawały się coraz bardziej doniosłe i głośne. Tak oto budziło się do życia leśne miasteczko Grzybowych Krasnali. Wszystkie krasnalki wychodziły ze swoich domków wyspane i wypoczęte po to, by stawić czoło wszystkim swoim obowiązkom. Duże i silne krasnale szły do pracy do Jagodowej Fabryki lub Paprociowych Ogrodów. Zwinne panie Krasnalowe spieszyły co sił w nogach na bazarek, część z nich po to by coś kupić, a inne by coś sprzedać. A małe krasnalki biegły przepychając się wzajemnie do swojej szkoły imienia Kapelusznika Borowika, przepełnione ciekawością o to czego nowego dowiedzą się na dzisiejszych lekcjach. Wszystko wydawało się funkcjonować jak należy w Karinie Grzybowych Krasnali, jednak był pewien dom, którego drzwiczki nie otwierały się o zmroku już od kilku tygodni…
Były to drzwi Państwa Poziomków. Dawniej mieszkały w nim trzy osoby: Mama – Pani Poziomkowa, Tata – Pan Poziomek, i córeczka Poziomeczka. Jednak klika dni temu Pani Poziomkowa ciężko zachorowała i którejś nocy zapadła w wieczny sen. Od tamtej pory w domu rodziny Poziomków zagościł smutek i przygnębienie. Najbardziej nieszczęśliwa była córeczka Poziomeczka, która nie mogła zrozumieć, dlaczego jej mama nie może się już obudzić i spędzać z nią czas tak jak dawniej. Poziomeczka spędzała wszystkie dni i noce w swoim pokoiku i ciągle tylko szlochała i płakała. Nie chciała nic jeść, nie chciała się bawić. Wszystko co dawniej sprawiało jej radość – szkoła, zawody żuków czy turlanie kasztanów, teraz nie bawiło jej wcale. Stale tylko płakała i płakała. Jej tata – Pan Poziomek, zupełnie nie wiedział, jak pomóc swojej małej córeczce. Ciągle się zastanawiał, co jeszcze może zrobić, żeby pocieszyć jej zmartwione serduszko. Próbował już wszystkich sposobów, ale nic nie pomagało! Ani placki z sokiem z dzikich malin, ani gra w szyszki, ani nawet uwielbiany przez poziomeczkę śpiew leśnych świerszczy! Wiedział, że jest jej smutno i doskonale rozumiał co ona czuła. W końcu Pan Poziomek również bardzo tęsknił za Panią Poziomkową i ubolewał nad tym, że nigdy już jej nie zobaczy. Jednak wiedział też, że pewnych rzeczy nie da się uniknąć i choćby nawet najsilniejszy krasnal chciał stawić im czoła, to nie da sobie rady! Teraz najważniejsza był dla niego Poziomeczka, a jego największym marzeniem stało się zobaczenie na jej twarzy szczerego uśmiechu. Nie wiedział jednak co zrobić, aby jego marzenie stało się rzeczywistością. Każdego dnia głowił się nad tym, jak pocieszyć swoją małą córeczkę. Jednak dni mijały, Pan Poziomek coraz bardziej siwiał, a Poziomeczka ciągle tylko płakała i płakała.
Którejś nocy zrezygnowany spojrzał w okno i powiedział prawie szeptem:
-Ja już nie mam sił! Sam sobie z tym nie poradzę…
I wtedy stało się coś niesamowitego! Obok niego pojawił się żółty, mieniący dym. Tlił się obok Pana Poziomka przez krótką chwilę, a następnie znikł. W miejscu gdzie przed chwilą iskrzyła się magiczna chmurka, leżało małe okrągłe lustereczko, a przy nim kartka z tymi oto słowami:
Połóż mnie przy Poziomeczce
Której łzy płyną, jak w rwącej rzeczce.
Moja magia jej radość przywróci
I w ulotny pył jej smutek obróci!
Zaskoczony Pan Poziomek czym prędzej chwycił magiczne zwierciadełko i pobiegł do pokoju swojej córeczki. Poziomeczka wciąż szlochając i łkając leżała w swoim maleńkim łóżeczku i nawet nie zauważyła, jak do jej pokoju wszedł Pan Poziomek. Tata krasnal delikatnie położył na jej nocnym stoliku zaczarowane lustereczko i po cichutku, na paluszkach oddalał się z jej pokoju obserwując, jak jego córeczka zapada w coraz głębszy sen.
Kiedy następnego dnia wybiła godzina w której Kraina Grzybowych Krasnali budziła się ze snu, w domu Państwa Poziomków panowała zupełna cisza. Pan Poziomek otworzył oczy i zdziwiony tą dawno niesłyszaną ciszą, pokierował swoje kroki do pokoju Poziomeczki. Kiedy wszedł do środka zobaczył ją siedzącą na łóżku, z nóżkami przykrytymi żółtą kołderką. Siedział w milczeniu i wpatrywała się w magiczne zwierciadełko wielkimi, roziskrzonymi oczami.
Gdy córeczka dostrzegła stojącego w drzwiach tatę, odezwała się do niego cichym głosem:
– Wiesz tatku, już nie będę płakać.
Zaskoczony Pan Poziomek podszedł do niej i siadając na skraju łóżka zapytał:
– Dlaczego kochana? Co się stało?
Mała Poziomeczka zbliżyła się do niego i odrzekła:
– Bo wiesz, miałam taki sen. Śniła mi się mama. Obok niej było mnóstwo pięknych białych gołębi. Na początku ucieszyłam się, że znowu ją widzę, ale po chwili zobaczyłam, że mama dźwiga w ręku olbrzymie blaszane wiadro, wypełnione wodą po same brzegi! A gołąbki co chwilę dolatywały do wiaderka i wypuszczały z dzióbków kolejne kropelki co sprawiało, że wiadro mamy było coraz cięższe i cięższe! Krzyknęłam do ptaków:
– Przestańcie! Nie przynoście już więcej wody! Nie widzicie, że mojej mamie jest ciężko! – I wtedy jeden z nich podleciał do mnie i powiedział:
– Nasza mała Poziomeczko, to nie woda tylko Twoje łezki! Im więcej płaczesz, tym bardziej wiadro mamy się napełnia i jest jej ciężej… – I wtedy się obudziłam i natychmiast postanowiłam, że nie będę więcej płakać. Niech mamie będzie lżej! Wolę jak się uśmiecha, tak jak tutaj zobacz tatku.
Mówiąc to położyła na dłoni Pana Poziomka magiczne lustereczko w którym odbijała się teraz uśmiechnięta i spokojna twarz Pani Poziomkowej. Krasnal uścisnął mocno swoją małą córeczkę i cieszył się w duchu, że jego prośba została wysłuchana. Siedział tak długo uśmiechając się do siebie aż w końcu jego córeczka pochwyciła go energicznie za rękę i wesoło zapytała- Pobawimy się szyszkami? Pan Poziomek jeszcze raz przytulił ją mocno do siebie i wyszeptał- Oczywiście kochana, kiedy tylko zechcesz!
Od tamtej pory Pan Poziomek i córeczka Poziomeczka żyli w szczęściu i miłości. Pan Poziomek nigdy nie zapomniał, jak ważne jest to by nieprzerwanie kochać i cierpliwie czekać, a Poziomeczka już na zawsze zapamiętała magiczny sen, dzięki któremu nauczyła się, że płacz i smutek to również ciężar dla jej bliskich i nigdy nie można się w nim zatracić. A kiedy znowu czuła tęsknotę za mamą, brała do rączki magiczne zwierciadełko i przyglądała się rozanielonej twarzy Pani Krasnalowej.
Mama Terapeutka